Po zmianach ustrojowych w 1996 wraca do kraju i podjmuje pracę w PLL LOT jako drugi pilot na samolotach Boeing 737. Ponownie wstępuje w szeregi Aeroklubu Częstochowskiego, a w 2010 roku zostaje członkiem Częstochowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa . Okazuje się, że w skutek obowiązujących w Polsce przepisów nie może zostać kapitanem Boeinga. Nie chce latać jako drugi pilot i nie chce prowadzić życia na dwa domy. Podejmuje decyzję o powrocie do USA i rozpoczyna pracę jako inżynier w firmie Gulfstraem Aerospace w Long Beach w Kalifornii. Wraca do latania na szybowcach. W 2001 roku odkupuje od Aeroklubu Polskiego prototyp polskiego szybowca SZD 56-0 Diana i na nim ustanawia rekordy. Najważniejszy – za przelot ponad 1000 km – w 2003 roku i kolejne. W roku 2018 kupuje nowy szybowiec ASW 27-18 i próbuje sił w biciu kolejnych rekordów. Przymierza się do startu długi czas , prawie dwa lata, wreszcie jedzie do Ely w Nevadzie, odkrytego kilka lat wcześniej wraz z kolegami szybownikami jako raj dla długich przelotów szybowcowych. Umawia się ze swoim kolegą instruktorem Czarkiem Kujawski na loty szybowcowe we wrześniu, kiedy zwykle przyjeżdża do kraju na kilka tygodni.
W piątek przed feralną sobotą jest już w Ely, rozmawia przez telefon z mieszkającym również w USA kolegą klubowym, Adamem Olczakiem. Narzeka na pogodę, na słabe warunki. W sobotę przysyła do Romana Antonowicza zdjęcie z lotniska w Ely ukazujące mizerne cumulusy . Przez dwa dni panuje cisza, brak odzewu mailowego czy telefonicznego i dochodzi do nas tragiczna wiadomość na portalu dlalotnika.pl. – ….zginął śmiercią lotnika…. Rozdzwoniły się telefony… nikt nie wierzył, że to jest prawda….
Pozostawił żonę, dzieci, wnuki ….. szybowiec , ponad dwadzieścia rekordów szybowcowych Polski ,mnóstwo niezrealizowanych planów, mnóstwo wspaniałych wspomnień, przyjaciół w Polsce i w Stanach…Marek był nie tylko świetnym szybownikiem, był także doskonałym maratończykiem, a w wolnych od sportu godzinach – producentem doskonałego kalifornijskiego wina… był wspaniałym człowiekiem, wspaniałym kolegą…
Był…. Odszedł od nas przedwcześnie na wieczną służbę w niebieskiej eskadrze …. Cześć Twojej pamięci Marku ….
red. Roman Antonowicz